|
Do ujawnienia doszło absolutnie po bandzie, ale bowiem występujący: Końjo wspólnie na scenie z Tymonem Tymańskim, pojechali z narracją bardzo odważnie - choć dla większości obecnych był to chleb powszedni. Tak, więc było mnóstwo pół-wstydliwych wspomnień z występów totartowskich, była opowieść o wspólnym kręceniu śmiglaka w akademiku i były dość nieoczekiwane i zaskakujące zarazem wystąpienia Antka Kozłowskiego, który w jednym ze swoich monologów oznajmił że Bóg i Szatan to jedyne sensowne 69 w kosmosie. Do tego Tymon zaśpiewał kilka swoich ulubionych piosenek i domagał się w kółko większego aplauzu twierdząc, że większość jest zbyt trzeźba by odbierać jego Sztukę. Jednak do absolutnego skandalu doszło, kiedy na scenie pojawił się gość specjalny Końja niejaki Pan Witold - sprzedawca czekoladek, który oszalał i uznał, że zostanie artystą estradowym. Zaśpiewał jakieś 3 kawałki z playbacku, do tego jeszcze mu się płyta zaczęła zacinać i było naprawdę ko(s)micznie. Prawdziwy Festyn.
|
|