Ponieważ młodzież ta ma również świetne kontakty w świecie osób o nieco wyższym poziomie odbioru i przekazu mentalnego, można powiedzieć że naprawdę dali radę i spokojnie można wpadać na ich koncert - gdziekolwiek będą grali. Już podczas wykonywania drugiego utworu pół SPATiF-u śpiewało refren, o którym jeszcze 10 minut wcześniej nikt nie miał kompletnego pojęcia. Koledzy których już trzeci raz poparzyła jakaś kawa obiecali, że jeszcze do Sopotu powrócą, ale wcześniej zaproszą Sopot do Krakowa skąd pochodzą i gdzie zarabiają na życie niekoniecznie grając na instrumentach. No i "wpizdiec".