Koncert rozpoczął się z planowanym opóźnieniem i potrwał niemal do północy. Kolega Kodym i jego sesyjni muzycy zagrali niemal wszystkie stare numery, które w większosci były dobrze znane przybyłym do SPATiF-u. Maniera Kodyma na scenie nie należała do szołmeńskich, skoro sam powiedział, że już mu na niczym nie zależy. Również niespodziewane przerywanie koncertu i zchodzenie ze sceny Kodyma było efektem jego niezmiennego charakteru i raczej nikogo to nie przeraziło. I pomimo wielu próśb nie zagrali najnowszego numeru o tym, że: Policja i władza powietrze zasmradza - a szkoda. Formacja Apteka wbrew zapowiedziem nie dokonała żadnego skandalu, nie zagrali również żadnego olśniewającego koncertu, ale napewno zgromadzili najliczniejszą publikę w siedmioletniej koncertowej historii SPATiF-u. Jedni nienawidzą, inni się snobują a jeszcze inni kochają Aptekę. Niewiele trójmiejskich kapel z tamtego okresu jest w stanie dziś stanąć na scenie i zagrać jak kiedyś.
Najemca i organizator, element aspołeczny
.