OLA & SADO 06.06.06 WHITE WEDDING
W sumie to impreza której data była specjalnie zaplanowana na 06.06.06 mogła chyba tylko dotyczyć kolegi Krzyśka Sado Sadowskiego, który jak wiadomo ze SPATiF-em związek spory ma a że zabujał się chłopak ostatnio strasznie, to weselicho musiało być.
|
Tak więc, nie będziemy rozpisywać się zbytnio o ślubie poza tym że wybranką Sado została Ola młodziutka studentka architektury wnętrz - lokalnej ASP, której postać jest już dobrze znana bywalcom SPATiF-u. A piszemy o tym fakcie gdyż jak już data ślubu nietypowa, to i całe wesele musiało być z innej bajki. A bajka mniej więcej wyglądała tak: na początek na scenie pojawił się Romano Mazzante, połowa duetu TIMES NEW ROMAN. Wystąpił ze swoim przyrodnim bratem Klausem Schultze, który nie bardzo wiedział co robić z instrumentem, ale za to zaprezentował z gracją swoje popisowe tricki sceniczne. Potem na scenie wspólnie z duetem zagrał na swojej nowej basówce Sado. W sumie nie pamiętam co grali.
|
Następnie po krótkiej przerwie na scenie pojawił się długo nie widziany zespół FALOWIEC. Zaśpiewali a właściwie wydarli i wygadali kilka swoich starych przebojów oraz dwa nowe. Generalnie prawie wszystko dźwiękowo się posypało i tylko Królica i Bednarek byli zadowoleni z występu FALOWCA.
|
Po FALOWCU na scenie pojawił się skład błyskawiczny pod nazwą MAGDA I CHŁOPAKI. Magda to dziewczyna Zibiego, która wcieliła się w vokalistkę Nico z Velvet Underground a chłopaki to wspomniany Zibi, Michał Gos i Mariusz Jeka znany bardziej jako Mario. Zagrali Perfect Day, który rozwinęli do prawie 20 min. Było twardo.
|
A potem wkroczyła na scenę największa anarchia i obciach ostatnich lat, legendarna, poraz kolejny reaktywowana formacja ŚMIERDZIELE z Wejherowa. Zagrali całkiem ok, bo podobno mieli aż dwie próby. Ponadto na scenie ze ŚMIERDZIELAMI pojawiły się aż 3 dodatkowe osoby. Najpierw kolega Jarosław od spatifowych grafik i strony www i czwartkowy dj zarazem, potem charyzmatyczny perkusista i ostatnio wokalista Blendersów - Nosek oraz małżonka gitarzysty Ewa. Nosek i Ewa byli niespodzianką i zaśpiewali White Wedding oraz 99 Red Balloons. Sado płakał.
|
Po ŚMIERDZIELACH przyszła kolej na BIELIZNĘ, która zagrała kilka swoich starych numerów z Miłością oralną w Jugosławi jako dedykacje dla pary młodej. Chwilę później formacja BIELIZNA zagrała kilka szlagierów z repertuaru grupy MAJTKI MARIOLI. A na koniec Pasażera razem z Sado na scenie. W SPATiF-ie również wszyscy śpiewali lalalalalalalalalalalalala.
|
A na koniec największa sensacja bowiem na scenie, która na ten wieczór została specjalnie powiększona niemal dwukrotnie stawiła się w komplecie formacja BEHEMOTH. Kto nie wie co to jest BEHEMOTH to może i lepiej, ale to co mieliśmy okazję widzieć i słyszeć z odległości 20 cm powaliło nas na kolana. Zestaw perkusyjny na którym musieli się "męczyć"poprzedni perkusiści zajmował powierzchnię całej pierwotnej spatifowej sceny!
Chłopcy z BEHEMOTHA w częściowym przebraniu
zagrali i zaśpiewali kilka piosenek o miłości i ok 2 nad ranem zakończyli artystyczną część wesela.
|
Cała balanga zakończyła się ok 7 nad ranem. Było pysznie. Ola i Sado następnego dnia przjechali ciężarowym Starem po prezenty a formacja BEHEMOTH następne 3 dni wynosiła sprzęt.
|
|